Opowiadania gejowskie, strona 3


Najnowsze wpisy i artykuły.


Szlaban

Szlaban

Zawsze byłem klasowym niedorajdą. Nie miałem kolegów. Nawet na wu-efie siedziałem na ławce rezerwowych, bo się nie nadawałem ani na bramkarza. Aż do ósmej klasy, gdy przyszedł nowy wuefista. Powiedział: „Nogi masz smukłe, długie, sylwetka szczupła, w sam raz. Ty mi się będziesz, robaczku – do każdego mówił „robaczku” – nadawał do skoku. Wal na piaskownicę.” Pierwszy raz usłyszałem, że się w ogóle do czegoś nadaję; a już to, że mam takie czy takie nogi, taką czy inną sylwetkę? I chyba się nadawałem! Wtedy przestałem nienawidzić wuefu, a za Robaczkiem w ogień bym poszedł! Co z tego; w niczym to nie zmieniło mojej klasowej pozycji. Toteż gdy Flizia ogłosiła, że mamy zaplanowaną trzydniową wycieczkę do..., mina mi zrzedła. Znów będę za chłopakami nosił plecaki i na noclegach robił za dyżurnego? Pościel ubrać, tapczany pościelić, rano zaścielić, posprzątać. Zawsze tak było: Paweł zrobi! Chociażby w pokoju było dziesięć łóżek! A Paweł robił! Ale że mama dała forsę, więc zapłaciłem i jak nieszczęścia czekałem wyjazdu. Humor mi się poprawił, gdy się okazało, że jedzie z nami Robaczek. Dziewczęta lały po nogach. Tajemnicą poliszynela było, że podkochiwały się w nim; wiadomo: młody, ładny, przystojny. Chłopakom też przypadł do gustu: jaki wysportowany! A jakie miał odzywki! Potrafił na przykład powiedzieć: „Rozbieg, robaczku, rozbieg, bo jaja na skrzyni zostawisz!” Albo: „Nie wystawiaj tak tyłka, bo się na czyjegoś ptaka nadziejesz, to nie jest blokowanie przeciwnika!”